Antypeerel Antypeerel
1414
BLOG

Wróbel przeszkadzał Tuskowi

Antypeerel Antypeerel Polityka Obserwuj notkę 6

Dawno nie widziałem tak zdenerwowanego, ba momentami spanikowanego, premiera Donalda Tuska, jak podczas debaty sejmowej poświęconej wydarzeniom z 10 kwietnia w Smoleńsku. Z narastającą wściekłością, widoczną na twarzy i „wilczych oczach” (jak je niegdyś trafnie określił Jarosław Kaczyński), zdradzających stan emocjonalny musiał wysłuchiwać precyzyjnych do bólu pytań posłów PiS, punktujących najważniejsze – bo wszystkich nie sposób wymienić – zaniechania, przekłamania i kłamstwa premiera i ministrów jego rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej. O wyrazie twarzy Radosława Sikorskiego nie wspominam… A po wielogodzinnej debacie premier uciekł od bezpośredniej odpowiedzi na pytania. Ma odpowiedzieć na piśmie. W sumie go rozumiem. Co miał powiedzieć z mównicy? Że wywiesił białą flagę, że on i jego rząd ponoszą odpowiedzialność za kampanię nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego, że – wreszcie – zgadzając się na dyktat rosyjski, z pełną świadomością żyrował fałszerstwa Kremla i opluwanie honoru Polski i polskich żołnierzy…

Mógłby to zrobić, ale do tego trzeba mieć honor i odwagę cywilną. Trzeba umieć stanąć przed posłami i Jarosławem Kaczyńskim, Tuskowym wyrzutem sumienia, i powiedzieć: „Tak, kłamałem w sprawie katastrofy. Tak, milczałem gdy szargano honor polskiego prezydenta i polskiego żołnierza, w tym generała Błasika. Tak, kryłem rosyjskie łgarstwa”. Jest mały drobiazg. By to zrobić trzeba być mężczyzną i podpadać pod kodeks Boziewicza.

Zamiast tego  od Tuska usłyszeliśmy demagogię i nerwowe ataki na PiS.  Tak reagują ludzie, którzy mają wiele do ukrycia. Przede wszystkim współodpowiedzialność – co najmniej polityczną i moralną – za zamach dokonany na prezydencie RP i 95 pasażerach rządowego tupolewa 154 M.
Zamach, bo jak inaczej niż jako celowe działanie określić prowadzenie samolotu przez rosyjskich kontrolerów ku śmierci. Czy fałszowanie domniemanego gdyż najprawdopodobniej tupolew wylądował w innym miejscu niż Siewiernyj, miejsca „katastrofy”, ustawianie przez Rosjan części od innych samolotów i ich przestawianie w następnych dniach (co widać na zdjęciach satelitarnych) by lepiej zaaranżować scenę. Podstawiono m.in. pordzewiałe skrzydło nie od tupolewa. Wreszcie – co wynika z pierwszych relacji – brak ciał ofiar i niezgodne z prawami fizyki rozrzucenie szczątków maszyny.
 
Czy odkrycie przez Eugeniusza Wróbla, wiceministra transportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, jednego z ekspertów zespołu Macierewicza badającego sprawę smoleńską, prawdy o tym, że części wraku nie pochodzą z tupolewa nie było przypadkiem powodem jego likwidacji (gdyż w wersję o szalonym synu tnącym ojca piłą do drzewa uwierzy chyba tylko dziecko)? To burzyłoby wygodną dla Warszawy i Moskwy tezę o winie polskich pilotów. Kto więc niewygodnego Wróbla zlikwidował? Czy ze sprawą smoleńską nie mają związku wcześniejsze śmierci m.in.: Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego Kancelarii Premiera, mającego najwyższy status dostępu do informacji tajnych, którego przełożonym był Tomasz Arabski, czy operatora „Faktów TVN” Krzysztofa Knyża, który według niektórych źródeł nakręcił w Smoleńsku awaryjne lądowanie całego tupolewa. To tylko niektóre z tajemnic.
 
Posłowie Platformy za sejmową dociekliwość postanowili ukarać przedstawicieli PiS, Jarosława Kaczyńskiego, Beatę Kempę, Antoniego Macierewicza i Krzysztofa Sońtę,  za niewygodne dla ich szefa pytania i skierowali do sejmowej komisji etyki odpowiedni wniosek. Szczególnie zabolała opinia Kaczyńskiego o tym, że „sianie nienawiści przez PO jest cynizmem i grą, która kosztowała życie około 100 osób.” Macierewiczowi dostało się za „zaprzaństwo”.
 
Prawda kole w oczy. Właśnie zakłuła posłów Platformy.
Antypeerel
O mnie Antypeerel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka